W międzyczasie doszły mnie słuchy o zamknięciu jednej z popularniejszych mhrocznych imprezowni w mieście, chwilowego braku możliwości powstania kolejnej i powoli, acz nieuchronnie spadającej jakości obsługi w najbardziej znanym (najstarszym) pubie w klimacie. Szkoda, że sytuacja rozwija się w ten sposób, jednak podejrzewam, że nic nie zginie i niebawem pojawią się nowe miejsca w których będzie można spędzić czas na parkiecie. Na dzień dzisiejszy, w związku z pogodą i tak wygrywa plener oraz zorganizowane z okazji off camery, kino nad Wisłą, prezentujące klasyki światowej kinematografii, takie jak chociażby "Velvet Goldmine". Przy sprzyjających warunkach, seans kinowy w plenerze jest jednym z przyjemniejszych sposobów na spędzenie wieczoru, także, jeśli ktoś z was waha się co do skorzystania z tego typu oferty kulturalnej, zachęcam, nadmieniając, że seanse mają miejsce codziennie do 10 maja włącznie, o godzinie 20.30.
Zdjęcia z, jakby nie było, ścianki (Factory):
Sukienka- Terranova
Krzyżek- prezent
Gorset- Papercats
Kabaretki, zakolanówki- Gatta
Buty- H&M
Torba- Cropp
reszta swagu- noł nejmy
Masz doskonałą figurę - i ten strój to potwierdza! Zazdroszczę okazji wyskoczenia do plenerowego kina - ja się od lat wybieram i zawsze trafia się coś ciekawszego do roboty. W tym roku chyba znowu się nie uda oglądanie pod chmurką ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za komplement ^^
UsuńZnam ten ból, też wybierałam się na tego typu seans trzy lata, aż w końcu w 2015 poszłam jak na razie 2 razy ;) Szczerze polecam, bardzo przyjemny sposób spędzania wolnego czasu, nawet komary nie są jakimś szczególnie dużym minusem.